Przypomniało mi to, jak KE egzekwowała zakaz „pomocy publicznej” polskiego rządu dla Stoczni Gdańskiej. Trzeba przyznać, że choć KE jest zasadniczo egalitarna i interwencjonistyczna, w pewnych sprawach znakomicie ogranicza samowolę gospodarczą rządów narodowych. I trzeba ją za to chwalić.
Natomiast nie zgodzę się z twierdzeniem, że KE kształtuje rzeczywistość niemal całkowicie w oderwaniu od preferencji wyborców. Owszem KE nie pyta mnie o zdanie, gdy zabrania polskiemu rządowi dopłacać do nierentownych stoczni, ale z drugiej strony, ja przyzwalam na to, bo nie robię nic, żeby Komisję obalić. Po pierwsze, każda władza – nawet dyktatorska, o ile nie ucieka się do represji, jak uczył Etienne de La Boetie – opiera się na przyzwoleniu rządzonych. Gdyby tego przyzwolenia nie było, władza nie ostałaby się. A po drugie, możemy się uwolnić od władzy Komisji, zmieniają polski rząd na anty-integracyjny, co z całą pewnością ma olbrzymi wpływ na działania KE (stąd m.in. jej rozliczne ustępstwa wobec anty-integracyjnych Brytyjczyków).